Czy potrafimy czasem być dumni z Polski, z naszego Państwa, nie tylko z chwalebnej przeszłości, ale z osiągnięć dzisiejszych?
PKB Polski jest na 22. miejscu spośród 154 państw świata (za Szwecją, a przed bogatą Norwegią), zajmujemy 23. miejsce w wydatkach na obronność (więcej niż Norwegia, Iran, Irak, dwa razy tyle co Ukraina). Jesteśmy 6. pod względem wielkości krajem UE, regionalnym liderem. Zajmujemy 14. miejsce w światowym rankingu poziomu edukacji (przed Niemcami, USA, Francją i Norwegią) itd.
A tymczasem najbardziej "patriotyczni" psioczą wkoło, że jesteśmy dziady, że wszyscy na świecie z nas szydzą, że Obama nas tak naprawdę olewa, że rządzą nami od 300 lat zdrajcy i agenci, itd. Czy w ten sposób budujemy dumę narodową? Jak czytam Ziemkiewicza, czy innych podobnych mu "endeków", to zastanawiam się, skąd u nich ten masochizm. Czy tropiąc romantyczny "idealizm" wśród "naiwnych" Polaków, sami nie nasiąkli cierpiętniczym biadoleniem?
Więcej godności, panowie!