Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski
545
BLOG

Moralność katolicka i jej kontestatorzy - miłość, płodność, seks

Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski Polityka Obserwuj notkę 14

Jutro upływa 40. rocznica ogłoszenia encykliki Pawła VI „Humanae vitae” - O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego. Spotkała się ona z falą kontestacji ze strony liberalnie i relatywistycznie nastawionych teologów, którzy spodziewali się czegoś zupełnie przeciwnego; że mianowicie Kościół ugnie się pod naciskiem „opinii publicznej” i zrewiduje swoje stanowisko nt nierozerwalności małżeństwa i niegodziwości antykoncepcji. Nic z tego. Paweł VI podtrzymał linię nauczania zapoczątkowaną przez św. Augustyna, rozwiniętą przez św. Tomasza, a współcześnie na nowo potwierdzoną przez Piusa XI i Jana XXIII (po Pawle VI najdokładniej dziedzinę tę opracował Jan Paweł II).

 

Dziś nie ucichły głosy buntu. Wprawdzie Benedykt XVI jednoznacznie potwierdził na rocznicowej sesji aktualność i dalekowzroczność „Humanae vitae”, co jednak nie przeszkadza różnej maści „teologom” i (wolno-)myślicielom, z deklaracji „katolickim”, kwestionować moralne nauczanie Kościoła w tym zakresie. Oto „Tygodnik Powszechny” – „katolickie pismo społeczno – kulturalne” - przystąpił do ataku. Pierwszym artykułem na ten temat autorstwa o. J. Prusaka SJ zajmowałem się kilka dni temu. http://www.wierzejski.salon24.pl/84663,index.html. Dziś przyjrzymy się drugiemu. Ale na początek kilka fragmentów ze wspominanej encykliki.

 

Zobaczmy, co tak złości „uczonych w piśmie”.

 Integralna wizja człowieka

7. Problem przekazywania życia, podobnie jak każdy inny problem dotyczący życia ludzkiego, powinien być tak rozpatrywany, aby - poza aspektami cząstkowymi, należącymi do porządku biologicznego, psychologicznego, demograficznego czy socjologicznego - uwzględnił całego człowieka i całe jego powołanie, obejmujące nie tylko porządek naturalny i doczesny, ale również nadprzyrodzony i wieczny. 

Cechy charakterystyczne miłości małżeńskiej.

Jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć, ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej woli, zmierzający do tego, aby miłość ta w radościach i trudach codziennego życia nie tylko trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość. 

Chodzi następnie o miłość pełną, to znaczy o tę szczególną formę przyjaźni, poprzez którą małżonkowie wielkodusznie dzielą między sobą wszystko, bez niesprawiedliwych wyjątków i egoistycznych rachub. Kto prawdziwie kocha swego współmałżonka, nie kocha go tylko ze względu na to, co od niego otrzymuje, ale dla niego samego, szczęśliwy, że może go wzbogacić darem z samego siebie. 

Prócz tego miłość małżeńska jest wierna i wyłączna aż do końca życia; to znaczy jest taka, jak ją rozumieli małżonkowie w tym dniu, w którym, wolni i w pełni świadomi, wiązali się węzłem małżeńskim. Choćby ta wierność małżeńska napotykała niekiedy na trudności, to jednak nikomu nie wolno uważać jej za niemożliwą wręcz przeciwnie, jest zawsze szlachetna i pełna zasług. Przykłady tak licznych w ciągu wieków małżonków dowodzą nie tylko tego, że wierność jest zgodna z naturą małżeństwa, lecz ponadto, że stanowi ona niejako źródło, z którego płynie głębokie i trwałe szczęście. 

Jest to wreszcie miłość płodna, która nie wyczerpuje się we wspólnocie małżonków, ale zmierza również ku swemu przedłużeniu i wzbudzeniu nowego życia. "Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci są też najcenniejszym darem małżeństwa i samym rodzicom przynoszą najwięcej dobra".  

Nierozerwalność podwójnej funkcji znaku w zbliżeniu małżeńskim

12. Nauka ta, wielokrotnie przez Nauczycielski Urząd Kościoła podana wiernym, ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku - którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku małżeńskim: między oznaczaniem jedności i oznaczaniem rodzicielstwa. Albowiem stosunek małżeński z najgłębszej swojej istoty, łącząc najściślejszą więzią męża i żonę, jednocześnie czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego życia, zgodnie z prawami zawartymi w samej naturze mężczyzny i kobiety. Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego, a więc oznaczanie jedności i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany - a mianowicie do rodzicielstwa. Sądzimy, że ludzie naszej epoki są szczególnie przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta nauka jest zgodna z ludzkim rozumem. 

Tolerować mniejsze zło

W rzeczywistości bowiem chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny - a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka - nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin czy społeczeństwa. Błądziłby zatem całkowicie ten, kto by mniemał, że płodne stosunki płciowe całego życia małżeńskiego mogą usprawiedliwić stosunek małżeński z rozmysłu obezpłodniony i dlatego z istoty swej moralnie zły.

[Kolejny fragment w następnym odcinku]

 

Mamy tu zarówno odwołanie się do (1)integralnej wizji człowieka, jako istoty cielesno-duchowej (a nie tylko cielesnej, zmysłowej), jak i (2)podane główne cechy miłości małżeńskiej (zmysłowo-duchowa, pełna, wierna, wyłączna, płodna), a także (3)określenie podwójnej funkcji znaku w akcie małżeńskim (jedność-miłość i płodność, a nie tylko – zmysłowe doznania). Na koniec tego fragmentu Papież daje ważną naukę, że nie wolno nigdy czynić zła, nawet mniejszego.

 

Można niekiedy tolerować (dopuszczać) mniejsze zło, ale nigdy nie wolno czynić zła, nawet mniejszego.

 

Przejdźmy do artykułu A. Spornika pt. „Małżeńska intymność” z Tygodnika Powszechnego.

Wszystkie trzy teksty z Tyg.Powsz. poświęcone moralnemu nauczaniu katolickiemu opatrzone są wspólnym nadtytułem: „Kościół wobec antykoncepcji”. Oczywiście jest to nieuprawnione roszczenie redakcji. W rzeczywistości ów „nadtytuł” winien mieć postać: „Poglądy pewnych myślicieli kontestujących nauczanie Kościoła w dziedzinie antykoncepcji”. Tak byłoby uczciwiej.

 

Czytamy w lidzie (pierwszy akapit artykułu): „Problem antykoncepcji stał się elementem szerszego sporu teologów z Magisterium. W tej chwili sytuacja jest patowa – obie strony nie widzą możliwości porozumienia. Czy to znaczy, że małżonkowie skazani są na samotne zmagania z etycznymi dylematami?”. Już te trzy zdania dowodzą, po jakiej linii pójdzie podważanie nauki moralnej. Po pierwsze: zapytajmy jacy to teologowie weszli w spór z Magisterium? Czy wszyscy, czy tylko niektórzy? (brak kwantyfikatora). Skąd to nagminne w redakcji TP przeciwstawianie teologów-myślicieli, z sugestią, że jest ich cała masa (większość) – Magisterium, czyli jakiejś bezosobowej instytucji? Żywych ludzi (myślących!) – anonimowej (i bezdusznej!) władzy. I czy rzeczywiście chodzi o jakąś „masę” teologów, czy raczej niewielkie grono krytykantów, jakich w dziejach Kościoła było zawsze pod dostatkiem? Moim zdaniem chodzi o nieliczną grupę teologów świeckich (głównie niemieckich), zbuntowanych i uporczywie od wielu lat naginających zdrową naukę.

 

Po drugie: jaka sytuacja patowa? Że zbuntowani wolno-myśliciele konsekwentnie (niektórzy od ponad 40 lat) odmawiają uznania oficjalnej nauki katolickiej? Cóż to za pat? I jakie obie strony? O. J. Prusak i A. Sporniak (a nawet cały TP) kontra Papież i Kościół Powszechny? No i jaka możliwość porozumienia? Prawdy obiektywnej z relatywizmem? Przykazań z etyką sytuacyjną? Ewangelicznego radykalizmu moralnego z hedonistyczną wyższością zmysłowej strony człowieczeństwa?

 Po trzecie: skąd taka oto implikacja: ponieważ o. Prusak i A. Sporniak mają problem z akceptacją nauki moralnej Kościoła, to wszyscy małżonkowie na świecie skazani są „na samotne zmagania z etycznymi dylematami”? Autor nie zauważył, że dylematy moralne rodzą się w świadomości wiernych m.in. właśnie za przyczyną takich „myślicieli” jak o. Prusak i A. Sporniak. Winę ponosi tu nie Magisterium, które przecież głosi naukę czystą, klarowną i spójną, tylko ci „wolno-myśliciele”, którzy albo z ignorancji, albo z powodu słabości własnego ciała nie potrafią zaakceptować (a nawet pojąć) bezwzględnych norm moralnych.

Ponownie zatem przywołam przestrogę o. prof. T. Ślipko SJ skierowaną pod ich adresem: „Odpowiedzialność za głoszone słowo obciąża etyka w znacznie wyższym stopniu, aniżeli filozofa obracającego się w sferze zdań wyłącznie teoretycznych, a przyczyną tego stanu rzeczy jest bezpośredni związek między formułowanymi przezeń normami a ludzkim czynem. Jeśli więc głosi się normę, w której zawiera się ewentualność moralnego zła, trzeba powiedzieć, że pierwszym sprawcą możliwego pogwałcenia moralnej wartości jest twórca normy, a nie informowany przezeń podmiot praktycznego postępowania” („Granice życia”, s. 183).  

Materia jest obszerna, więc podzielę ją na trzy odcinki. C.d.n.   

Doktor nauk społecznych (ISP PAN), etyk, filozof polityki. Absolwent Wydziału Filozofii i Socjologii UW. Studiował też prawo na UAM w Poznaniu i zarządzanie na SGH w Warszawie. Ukończył studia z rolnictwa na SGGW i studia z nauk o polityce w Collegium Civitas/ISP PAN. W latach 1999-2000 Prezes Młodzieży Wszechpolskiej. 2002 - 2004 Radny Sejmiku Mazowieckiego i Wicemarszałek Województwa Mazowieckiego. 2004 – 2005 poseł do Parlamentu Europejskiego; 2005 - 2007 poseł na Sejm RP. Autor książek: "Zamach na cywilizację", "Naród, Młodzież, Idea", współautor wielu broszur poświęconych krytyce konstytucji UE, ideologii narodowej, zagadnieniom obrony życia i rodziny. Żonaty, dwoje dzieci. Pisuje też na: wierzejski.bog.onet.pl; i na Fronda.pl: http://www.fronda.pl/blogi/wierzejski,2279.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka