Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski
215
BLOG

Antykoncepcja - środki trujące, kaleczące i deprawujące

Wojciech Wierzejski Wojciech Wierzejski Polityka Obserwuj notkę 27
 

Liderka Federacji Na Rzecz (uprzedmiotowienia) Kobiet i Planowania (rozbicia) Rodziny Wanda Nowicka gościła wczoraj u Pospieszalskiego. Z iście rewolucyjną pasją broniła „prawa kobiet do własnego brzucha”. Oczywiście nie wszystkich kobiet, tylko tych, które są w odpowiednim wieku, a mianowicie umożliwiającym prokreację, nie zaś np. tych malutkich, niewinnych, może jeszcze nie narodzonych. Zapomniała, że „prawo do brzucha” (niewiadomo z jakich źródeł wywiedzione, może z nowotestamentowego: „Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić.”, Flp, 3, 19?) - nie tylko nie może obejmować sytuacji gwałcenia fundamentalnego prawa do życia innej istoty ludzkiej, jaką niewątpliwie jest nienarodzone dziecko, ale ponadto rozumiane jako konsekwencja zasady „samodecydowania o swoim ciele” kończy się tam, gdzie zaczyna się wyższa od niego norma: „poszanowania życia każdego człowieka”.

 

Dziś ta sama Federacja publikuje (m.in. na wp.pl: http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Najczesciej-korzystamy-z-prezerwatyw,wid,10400294,wiadomosc.html ) wyniki „badań” nad stosowalnością antykoncepcji w Polsce. Czytamy tam m.in.:

 „Według badań, na które powołuje się Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny najpopularniejszą metodą zapobiegania ciąży od wielu lat pozostają prezerwatywy. Używa ich ponad połowa Polaków. Tabletki hormonalne stosuje blisko jedna trzecia badanych (…)26 września [dzisiaj!] obchodzony jest Światowy Dzień Antykoncepcji.  Wysokie ceny [!] oraz trudności ze zdobyciem recepty [!] są największym problem w zdobyciu środków antykoncepcyjnych. Federacja alarmuje[!], że niewielu lekarzy propaguje nowoczesne metody zapobiegania ciąży. Mało jest też informacji na ten temat w szkołach. Młodzież ma bardzo ograniczoną  wiedzę.  

Eksperci [?!] zgodnie przyznają, że nowoczesna antykoncepcja to hormonalna antykoncepcja[!]. Najnowsze tabletki zawierają bardzo niskie dawki hormonów, a oprócz swych właściwości antykoncepcyjnych, w większości przypadków wpływają korzystnie zarówno na samopoczucie jak i na wygląd kobiety (…)”. Wystarczy.

 

Z miejsca rodzi się tu szereg pytań.

(1)Cóż to za „naukowe” badania, o których źródłach nic nie wiemy – kto je przeprowadził?, kiedy?, na jakiej statystycznej próbie respondentów?, czy na zgłaszających się wolontariuszach?, czy na losowo wybranych?, czy była anonimowość? Jaka została zastosowana metodologia? – Pytania te nie są bez znaczenia, zważywszy na fakt, że pada tu (może ze względu na skrót myślowy?) termin: „ponad połowa Polaków”. Ale przecież chyba do kategorii „Polacy” nie zostały zaliczone dzieci i młodzież nieaktywna seksualnie i nie seniorzy ze starego pokolenia, a także nie samotni (rocznik statystyczny mówi, że w Polsce ponad 55% ludzi jest w wieku nieprodukcyjnym; to oczywiście nie to samo co „w wieku nie-reprodukcyjnym”, ale daje jako takie wyobrażenie). I dlaczego – dodajmy – nie zaznacza się, czy chodzi o sporadyczne użycie (incydentalne stosowanie) danego środka antykoncepcyjnego, czy o stałą praktykę życia ankietowanych, bo to też różnica.

(2)W jednym zdaniu mówi się o kategorii „Polacy” w następnym o „badanych”., a to nie to samo. Czy więc stosowano uprawnioną metodologicznie ekstrapolację z reprezentatywnej próbki na całość społeczeństwa (raczej: na ogół „osób aktywnych seksualnie”), czy tylko uogólniono wynik wzięty z jakiejś niewiarygodnej grupy (np. osób, które raczyły odpowiedzieć na list-ankietę z Federacji, podpisany przez Nowicką, a wysłany do aktywistek aborcyjnych według organizacyjnej bazy danych)?

(3)Jakim prawem pojawia się w tym komunikacie ideologicznie zdeterminowane omówienie tych rzekomych „wyników badań” w duchu: „za wysokie ceny”, „opór lekarzy”, alarmowanie [!], że nie idzie propaganda poprzez lekarzy i szkoły? Badania naukowe ma prawo reprezentatywnie interpretować przedstawiciel odpowiedniej nauki (socjolog, etyk, psycholog) i to wyłącznie z punktu widzenia własnej perspektywy badawczej oraz w granicach tez dopuszczalnych w danej dyscyplinie naukowej. Socjolog nie jest uprawniony np. to wysuwania tez etycznych, a psycholog do uogólnień socjologicznych. Tu tymczasem lewicowe aktywistki wyraźnie kreują się na uczonych socjologów, etyków, a nawet narodowych wieszczów - moralistów i pedagogów!

 

Po raz kolejny lewicury manipulują opinią publiczną, stosując odwołania do „naukowości”, „ekspertów” (bezimiennych) i „obiektywnych badań”. Wiedzą, że przeciętny obywatel, nie znający się na metodologicznych zawiłościach towarzyszących technikom zbierania danych w naukach społecznych, kupi za dobrą monetę różne rojenia i fikcje pseudo-naukowe, byle były opatrzone reklamową etykietą: „nauka!” Nauka to wszakże postęp i niezachwiana wiedza! I nowoczesność, na którą lewicury tak często się powołują. Tymczasem każdy człowiek jako tako obeznany z historią myśli filozoficznej wie, że z faktów nie da się wywieść powinności. Z danych dostarczonych przez nauki szczegółowe nie buduje się norm moralnych. Moralność jest bowiem uprzednia wobec rzeczywistości empirycznie badanej, do tego obiektywna, uniwersalna, ufundowana w rozumnej naturze człowieka i niezależna od takiego czy innego widzimisię różnych utopistów.

 

Stosowanie antykoncepcji tymczasem:

  1. Ujawnia, że stosujący ją „partnerzy” nie żywią wobec siebie autentycznej miłości, czyli takiej, która urzeczywistnia w sobie moralną treść miłości. Ich uczucia względem siebie ograniczone są jedynie do upodobania (może nawet intensywnego), fascynacji zmysłowej i pożądania cielesnego drugiej osoby, ale nie potrafią uznać godności drugiej osoby, która wiąże się z jej otwartością na życie. Taka „miłość” szuka fizycznego spełnienia bez oglądania się na normy moralne. Samo uczucie i pożądanie fizyczne nie są pełną, prawdziwą miłością osób. Jeśli zaś antykoncepcja fałszuje miłość, to ponosi się z czasem tego konsekwencje, którymi są: spłycenie uczuciowych relacji wzajemnych, uprzedmiotowienie drugiej osoby, przewartościowanie priorytetów życia w stronę wysunięcia na plan pierwszy satysfakcji seksualnej, co z kolei może prowadzić do zdrad małżeńskich, zjawiska „znudzenia się” przez mężczyznę określonym poziomem doznań itd.
  2. Nie jest obojętne dla zdrowia psychicznego zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Redukując relacje międzyosobowe do poziomu fizycznych (czy może - zmysłowych) doznań, wysuwając we wspólnym życiu na plan pierwszy przyjemność, z czasem prowadzi do degenerujących zmian w osobowości w kierunku narastającego poczucia zagrożenia i niepewności co do wierności „partnera”, braku stabilizacji psychicznej, nasilających się stanów pesymizmu. Człowiek jest istotą rozumną, której moralna natura wyznacza, co jest dobre i co prowadzi do doskonalenia się w życiu, a co do stopniowej degeneracji. Życie wbrew prawu moralnemu, wbrew moralnej, rozumnej naturze, choć z pozoru atrakcyjne i kuszące, szybko pokazuje swoje dehumanizujące oblicze.
  3. Jest ponadto szkodliwe dla zdrowia cielesnego, zwłaszcza antykoncepcja hormonalna. Trucie organizmu chemikaliami, systematyczne rozregulowywanie naturalnych cyklów owulacyjnych w organizmie kobiety, „szprycowanie się” „wynalazkami” przez długie lata – to wszystko po pierwsze prowadzi do bezpłodności. I na to nie są potrzebna żadne „dane naukowe” Federacji, albo innej organizacji lobbystycznie zajmującej się reklamowaniem produktów wielkiego biznesu (i na zamówienie i za pieniądze tego biznesu preparującej „badania”). Znam osobiście co najmniej cztery pary, które dziś, pomimo kilku lat starań nie mają dzieci, a to z powodu tego, że kobieta stosowała przez parę lat antykoncepcję hormonalną. Nie znam natomiast żadnej pary, spośród wielu dziesiątek i setek znajomych, która miałaby problemy z poczęciem dziecka, a nie stosuje (przyznają się szczerze) antykoncepcji. Oczywiście takie przypadki na pewno są, ale ja nikogo takiego nie znam z młodszego pokolenia (o pokoleniu dziadków nie wspominam). (Szczególnie zbulwersowała mnie w tym kontekście opowieść jednych znajomych, właścicieli psa – suki, którzy udali się do weterynarza celem czasowego ubezpłodnienia tejże suki „hormonami”. Ów weterynarz zapisał im antykoncepcję „dla ludzi”, mówiąc, że „tańsza, a równie skuteczna”. Pomimo jej stosowania suka ta została zapłodniona. Weterynarz wówczas powiedział, żeby się nie martwili, bo i tak dzięki hormonom „poroni te młode” i jeszcze lepiej, bo to tylko ugruntuje bezpłodność suki. Tak oto działa antykoncepcja „ludzka” na psach. A na człowieku?)
  4. Prowadzi także do zachwiania moralnej postawy człowieka. Fałszując prawdę o miłości, redukując relacje międzyludzkie w związku do zaspokajania popędów, rodząc napięcia psychiczne i spustoszenia w organizmie kobiety, antykoncepcja tym samym destrukcyjnie wpływa na ogólną postawę moralną człowieka wobec innych i wobec świata. Przyczynia się do upadku obyczajów i zasad etycznych. Wychowuje w duchu wyższości przyjemności nad moralnością, ciała nad duchem, egoizmu nad ofiarnością, zmysłów nad rozumem.
  5. Wzmacnia jednocześnie tendencje godzące w prawo do życia. „Antykoncepcja i aborcja to jakby dwie strony tego samego medalu”. Paradoksalnie wzrost stosowalności antykoncepcji, czyli de facto także społecznej akceptacji dla niewiernego, pozamałżeńskiego i nieodpowiedzialnego pożycia seksualnego powoduje wzrost poparcia dla legalizacji aborcji. Gdy antykoncepcja bywa nieskuteczna, jedynym wyjściem zgodnym z tą logiką jest pozbycie się „niechcianego” życia.
 

I tu zawiera się główny motyw lewackich kampanii na rzecz antykoncepcji. Z jednej strony radykalnie naruszają one ugruntowane społeczne przeświadczenia o istnieniu niewzruszonego ładu moralnego, tradycyjnego, obiektywnego, zastanego – a nie arbitralnie wytworzonego na mocy konwencji, z drugiej strony – służą idei promocji postaw pro-aborcyjnych. Oczywiście schemat ich działań jest ten sam od lat: najpierw pseudo-badania „naukowe”, potem położenie łapy na szkołę i intensywna propaganda w mediach, na koniec legalizacja, finansowanie, promocja i … inicjacja kolejnej kampanii na rzecz kolejnych „praw człowieka”… Wypada ponownie przywołać Owidiuszowe: „principiis obsta!” – przeciwdziałaj u początku.

 

Doktor nauk społecznych (ISP PAN), etyk, filozof polityki. Absolwent Wydziału Filozofii i Socjologii UW. Studiował też prawo na UAM w Poznaniu i zarządzanie na SGH w Warszawie. Ukończył studia z rolnictwa na SGGW i studia z nauk o polityce w Collegium Civitas/ISP PAN. W latach 1999-2000 Prezes Młodzieży Wszechpolskiej. 2002 - 2004 Radny Sejmiku Mazowieckiego i Wicemarszałek Województwa Mazowieckiego. 2004 – 2005 poseł do Parlamentu Europejskiego; 2005 - 2007 poseł na Sejm RP. Autor książek: "Zamach na cywilizację", "Naród, Młodzież, Idea", współautor wielu broszur poświęconych krytyce konstytucji UE, ideologii narodowej, zagadnieniom obrony życia i rodziny. Żonaty, dwoje dzieci. Pisuje też na: wierzejski.bog.onet.pl; i na Fronda.pl: http://www.fronda.pl/blogi/wierzejski,2279.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka